Kilka
tygodni przed sezonem bikini wszyscy dookoła wpadają w szał
odchudzania. Ludzie ćwiczą, biegają, jeżdżą na rowerze, a
przede wszystkim liczą kalorie! Niestety po kilku tygodniach diety
ma się dość i dość szybko wraca na złe tory. I tu z pomocą w
wytrwaniu przychodzi cheat meal, czyli oszukany posiłek.
Cheat meal przywędrował do Polski oczywiście z Ameryki. Wymyślili go naukowcy walczący z epidemią otyłości. Cheat meal to posiłek, który jemy raz w tygodniu — można zjeść wszystko! Pizzę, lody, ciasto, chipsy, burgery… co tylko się nam zamarzy. Oczywiście nie wszystko naraz! Nawet w cheat mealu trzeba zachować zdrowy rozsądek.
Cheat meal nie powoduje zachwiania diety, a nawet pozytywnie wpływa na metabolizm i przyspiesza redukcję tkanki tłuszczowej. Co ciekawe, jednorazowy posiłek wysokokaloryczny nie wpłynie negatywnie na poziom leptyny, zwanej hormonem tycia, ale pobudzi inne hormony (m.in. trzustkowe), powodując np. szybsze poczucie sytości. Oszukany posiłek ma również zbawienny wpływ na psychikę umordowaną ciągłą walką. Dzięki niemu hormony szczęścia, czyli endorfiny, dosłownie kipią w naszym ciele, a stresy związane z notorycznym odmawianiem sobie przyjemności w postaci czegoś pysznego zostają rozładowane. Motywacja do trzymania diety wzrasta, a wściekłość przepada wraz z ostatnim kęsem sycącego posiłku.
Dietetycy stosują cheat
meal jako sztuczkę dla oszukania organizmu. U każdej osoby
odchudzającej się występuje etap zatrzymania, który trwa do kilku
tygodni. Często mija samoistnie, jednak nie zawsze. Włączenie
oszukanego posiłku o dużo większej kaloryczności niż te z
codziennego jadłospisu pozwala przełamać moment zatrzymania wagi,
z czego można wnioskować, że taki posiłek pobudza metabolizm
spowolniony dietą i mobilizuje organizm do szybszego spalania.
Sama nie jestem zwolennikiem stosowania restrykcyjnych diet, uważam, że zdrowe, przemyślane odżywianie i wysiłek fizyczny całkowicie wystarczą, by świetnie wyglądać i dobrze się czuć, ale wiadomo, każdy jest tylko człowiekiem i wszyscy nieraz mamy ochotę na paczkę chipsów czy batona. Dlatego właśnie idealny jest cheat meal, który nie ma żadnych skutków dla naszej wagi czy samopoczucia. Pozwolenie sobie od czasu do czasu na jakąś tłustą przekąskę jest jak najbardziej ok i nikt nie powinien mieć z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia.
Sama nie jestem zwolennikiem stosowania restrykcyjnych diet, uważam, że zdrowe, przemyślane odżywianie i wysiłek fizyczny całkowicie wystarczą, by świetnie wyglądać i dobrze się czuć, ale wiadomo, każdy jest tylko człowiekiem i wszyscy nieraz mamy ochotę na paczkę chipsów czy batona. Dlatego właśnie idealny jest cheat meal, który nie ma żadnych skutków dla naszej wagi czy samopoczucia. Pozwolenie sobie od czasu do czasu na jakąś tłustą przekąskę jest jak najbardziej ok i nikt nie powinien mieć z tego tytułu żadnych wyrzutów sumienia.