Challenge runner - 144.6 km w 30 dni

http://www.monikabregula.pl/2018/01/challenge-runner-1446-km-w-30-dni.html

W zeszłym roku dokładnie 6 listopada rozpoczęło się moje wyzwanie biegowe. Założyłam sobie, że będę biegać codziennie przez 30 dni. Patrząc na aurę w listopadzie, moje wyzwanie wymagało nie lada motywacji. Dziś parę słów o samym wyzwaniu i jego efektach.

Kilka liczb

Biegałam codziennie przez 30 dni. Moja trasa to dokładnie 4,82 km, co daje w sumie 144,6 przebiegniętych kilometrów.

Trening dla wytrwałych – ćwiczenie siły charakteru

Większość z nas coś tam robi, coś ćwiczy, ale bądźmy szczerzy, mało, kto robi to codziennie. Najczęściej powodem tego jest brak czasu. Mój challenge wymagał ode mnie tak zorganizowania dnia, by codziennie poświęcić na bieganie przynajmniej te 40 minut. Z uwagi na fakt totalnie ciemnych i długich wieczorów w listopadzie postanowiłam biegać zaraz po pracy. Okazało się to strzałem w dziesiątkę, ponieważ dzięki temu wydłużałam pracę jakby o godzinę. Szłam ciągiem, nie zastanawiałam się, czy mi się chce, po prostu przychodziłam do domu i zamiast dresiku domowego ubierałam legginsy i buty do biegania. Nie odczuwałam tak dodatkowej godziny spędzonej na treningu, a dodatkowo zyskiwałam godzinę na świeżym powietrzu jeszcze w ciągu dnia.

Aura – nie taka zła jak ją malują

Bieganie w listopadzie kojarzy się brnięciem w strugach deszczu. Co najśmieszniejsze tylko dwa razy padało i to na tyle delikatnie, że nawet tego nie odczułam.

Ubiór – wyciągaj wszystko, co masz w szafie

Temperatura przez ten miesiąc była tak różnorodna, że jednego dnia biegałam w krótkim rękawku następnego w bieliźnie termoaktywnej, czapce i rękawiczkach.

Efekty – jak szybko

Najpierw muszę napisać, że biegam średnio trzy do pięciu razy w tygodniu, co za tym idzie jakąś tam kondycję mam. Aczkolwiek po kilku dniach ciągłego biegania zauważalnym dużo lepszą kondycję, mój czas by zdecydowanie z dnia na dzień się poprawiał.
Jeśli chodzi o moje ciało, znacznie się wysmukliło, mięśnie zrobiły się dużo bardziej zarysowane. Nie zauważyłam jakiś specjalnych zmian związanych z moją cerą, ale to pewnie jest spowodowane tym, że staram się jednak spędzać czas na świeżym powietrzu nie tylko w zamkniętych pomieszczeniach.




Zmiany na płaszczyźnie duchowej – idealny trening dla ducha

Pierwsze powiedzmy, 10 dni było zwykłym treningiem, później stała się to forma relaksu i wyciszenia się po całym dniu pracy. Można powiedzieć, że przypomniało to rodzaj medytacji. O jesiennej chandrze w ogóle nie było mowy, coś takiego dla mnie przestało istnieć. Nie ma nic lepszego na redukcję stresu niż taki codzienny trening. Wieczory upływały mi dużo bardziej spokojne, potrafiłam dużo szybciej się zrelaksować i wyciszyć wewnętrzne myśli.

Czy tak częste bieganie jest bezpieczne??

O ile nie borykacie się z problemami natury ortopedycznej i wiecie, jak biegać prawidłowo, nie ma żadnych przeciwwskazań, aby wybierać się na codzienny, trening. Lekki jogging jest bezpieczny i praktycznie nie da nam szansy na to, by wyrządzić sobie krzywdę. Ale oczywiście zdrowie przede wszystkim, więc jeśli poczujesz jakiś dyskomfort czy ból od razu przerwij trening. Czasem warto zrobić parę dni oddechu niż zostać wybitym na aut kilkumiesięczną kontuzją. Pamiętaj, by się za każdym razem dobrze rozgrzać, a po treningu rozciągnąć mięśnie.

Zjedz coś!

Są osoby, które trenują na czczo, ale ja absolutnie się do nich nie zaliczam, mój organizm potrzebuje paliwa. Dlatego na kilka godzin przed treningiem jem lekki, ale sycący posiłek.

Motywacja

Wiele osób pytało mnie, jak znajduję do tego motywację? Jak się nie zniechęcam? Osoby, które trenują regularnie, będą wiedziały, o co mi chodzi, to pewnego rodzaju uzależnienie, nawyk coś, co się robi, nie myśli się o tym, tak jest i już. Nad treningami, które są tylko kilka razy w tygodniu, człowiek się zastanawia, często głos mówiący „daj se siana, jest tak strasznie zimno” wygrywa i już tylko kanapa. Gdy trenuje się codziennie, nie rozmyśla się nad tym, tylko się działa, decyzja została już podjęta.

Co teraz??

Mój challenge się skończył, przyszły święta lekkie rozleniwienie, a teraz lekki spadek formy spowodowany przeziębieniem, co mnie strasznie frustruje, bo nie potrafię usiedzieć w miejscu, a muszę trochę odpuścić. Ale jak tylko dojdę do siebie, co mam nadzieję, nastąpi już w poniedziałek, zaczynam biegać codziennie, bo mam już nowy challenge. W tym roku chcę przebiec 1000 km!! Czy mi się uda?? Nie wiem, ale już nie mogę się doczekać!! :)