Powoli moda na sztuczne włosy, paznokcie czy rzęsy przechodzi do lamusa, a zastępuje ją luźny i naturalny wygląd. W osiąganiu takiego wyglądu królowymi są niewątpliwie Francuzki, które wyglądają młodzieńczo i naturalnie. Oczywiście naturalny wygląd to frazes, bo nie oznacza wcale, że moda na makijaż już całkiem odeszła i teraz tylko sama natura. W make up no make up chodzi o to, by mieć makijaż i uczesane włosy, ale mają być one bardzo naturalne - wszystko ma wyglądać jakbyśmy się w ogóle nie starały, taki niewymuszony look.
Nieraz, gdy widzę dziewczynki w gimnazjach czy liceach, a na
ich twarzach prawdziwe arcydzieła rzemiosła kosmetycznego,
zastanawiam się, jak wcześnie te biedne dziewczynki musiały wstać,
by zrobić takie mocne i przerysowane makijaże, w których - bądźmy
szczerzy - wcale nie wyglądają fajnie, raczej komicznie.
Mistrzyniami w takich makijażach są siostry Kardashian, ale
wyłamała się Kendall, która hołduje naturalności i powoli to
ona staje się numerem jeden wśród całego klanu Kardashianów.
W
makijażu w make up no make up podstawą jest dobry podkład. Resztę
makijażu stanowią kosmetyki w kolorze jak najbardziej naturalnym -
nude, bez doczepianych rzęs i kilku warstw cieni. Ma to być
subtelny makijaż, powinien tuszować niedoskonałości cery, dodawać
jej blasku, dyskretnie podkreślać atuty, a jednocześnie pozostać
niewidocznym.
Włosy bez dopinek, tlenienia i fikuśnych czesań.
Królują naturalne kolory. Sama rok temu ściągnęłam czerń z
moich włosów. I choć musiałam je potem dość mocno podciąć
(ok.25 cm), to absolutnie nie żałuję, teraz mam swój kolor. Modne
są lekkie fale, ogólnie rzecz biorąc ma to wyglądać jakbyśmy
dopiero co wstały z łóżka. Choć wątpię, żeby ktoś chciał
moje włosy oglądać, gdy wstaję rano :), chodzi o naturalny
look. Dobrze sprawdzą się delikatne loki rozczesane palcami z
odrobiną olejku, który doda im blasku. Ja stosuję Kreastase Elixir
Ultime, jest dosyć - drogi na allegro 100 ml kosztuje ok. 100 zł,
ale wystarcza na bardzo długo i sprawdza się rewelacyjnie.
W ubiorze chodzi o to, by nosić rzeczy, a nie żeby one nosił nas. Nasz look ma być stylowy, ale taki od niechcenia. W książce „Love,
style, life” Dore Garance (recenzja już niebawem na blogu)
tłumaczy, na czym polega tajemnica idealnego ubioru Francuzek, one zawsze noszą rzeczy, które im pasują, w których wyglądają najlepiej np. jeśli
źle wyglądają w rurkach albo w rozkloszowanej spódnicy nigdy tych
rzeczy nie założą, choćby były mega modne. Jeśli dobrze im w
ołówkowych spódnicach, będą je nosiły do wszystkiego i kupowały
na potęgę. Podstawa to wiedzieć, w czym nam dobrze i tego się
trzymać. Ważne też, by pamiętać o podstawowych zasadach, np. jeśli
jesteś fanką rurek, ale nie masz metra 180, nie ważysz 55
kilogramów, to ubieraj je tylko w zestawianiu ze szpilkami, inaczej
osiągniesz wygląd pulchnego krasnala, ponieważ rurki skracają sylwetę.
Najważniejsze, to by wyglądać tak,
byśmy się same sobie podobały, bo to pewność siebie jest
najważniejsza.