Mike Tyson moja prawda

mike tyson moja prawda

Ogromne ego i bardzo niska samoocena tak sam siebie określa się Mike Tyson. Jego ego nie miało granic, chciał wszystkiego i wszystko miał.
Tę książkę po prostu trzeba przeczytać. Z niesamowitą szczerością bardzo prostym językiem opowiada całe swoje życie, które nawet przez sekundę nie było nudne. Człowiek o wielu twarzach, bóg boksu i całkowicie upadły człowiek.


Mike zbiera nas w świat walki, wielkich pieniędzy, kobiet i narkotyków. Zaczynając swoją opowieść od ciężkiego dzieciństwa, gdzie jako dziesięciolatek biegał z bronią. Podążamy z nim przez sale treningowe, gdzie wylewał hektolitry potu, na światowe ringi gdzie miażdżył przeciwników. Opowiada o pseudo miłościach, przyjaźniach bez pokrycia i wyniszczaniu samego siebie. Bo jedyne czego całe życie chciał to akceptacji i miłości takiego, jakim naprawdę był.

Zarobił miliony, jeszcze większe miliony stracił. Zdobywał tytuły i spektakularnie je tracił. Dotknęła go największa tragedia, jaka może spotkać człowieka, umarła jego mała córeczka. I ciągle ktoś mu wytaczał jakiś proces, większości przypadków, żeby wyłudzić od niego pieniądze. Odniosłam wrażenie, że na sali sądowej spędził więcej czasu niż na ringu.

Pod koniec miałam problem z ta książką, bo Mike opisuje swoje imprezy i długi ciąg brania prochów. Po kolejnej setce stron miałam ochotę krzyknąć, człowieku ogarnij się ile można!
A owszem można i to dużo aż do całkowitego wyniszczenia samego siebie.
Jego związek z Kiki jest bardzo trudny i z wieloma kryzysami, ale ten związek to tak naprawdę najlepsze co mogło mu się przytrafić. Do dzięki miłości Kiki był w stanie pozbierać się i wyjść na prostą, choć z większymi i mniejszymi potknięciami.
Gdy kończyłam tę książkę, miałam mieszane uczucia, bo wydawało mi się, że się skończy szczęśliwie, Mike pozbiera się i będzie żył długo i szczęśliwie. No cóż naoglądałam się za dużo amerykańskich filmów.
W prawdziwym życiu nie jest tak, że od teraz już będzie dobrze i szczęśliwie cały czas trzeba o to walczyć tak jak Mike Tyson, który każdego dnia walczy nie na ringu, ale ze swoimi demonami w głowie raz wygrywa, raz przegrywa, ale walczy dalej i tego możemy się od niego na pewno nauczyć. 
Zdecydowanie polecam tę pozycję.