Emocje po meczu Polska - Ukraina

Emocje po meczu Polska - Ukraina

Miał być całkiem inny tekst, ale musi poczekać, bo dziś – dzień po meczu Polski z Ukraina, załamałam się! Wiecie, że nie interesuję się piłką nożną. Nie lubię i tyle. Nie mam zamiaru udawać, że jest inaczej. Aczkolwiek jak każdy, bo inaczej się nie da (chyba że od dwóch tygodni siedzi się zamkniętym w piwnicy), wiem, że są mistrzostwa i że dobrze nam idzie. Ba!! Potrafię nawet wymienić, aż 5 nazwisk naszych zawodników (brawo ja!!!! haha). Wczoraj Polacy wyszli z grupy i to bez straty bramki! Myślę sobie - super brawo nasi!!

Przychodzę dziś do pracy i na dzień doby słyszę od kumpla, że ci nasi to dziady i strasznie grali. Po godzinie kolejny załamanym głosem mówi, że nasza drużyna grała fatalnie i cudem przeszła. Powtórzył to jeszcze kilka razy, po czym zamknęłam się w swoim biurze. Wolałam już z nikim nie rozmawiać i więcej już się nie dołować historycznym sukcesem Polaków na Mistrzostwach Europy. Usłyszałam, że drużyna jest fatalna, grają jednostki i tak daleko nie zajdą, a jak na razie to mają po prostu fuksa.



Nikt się nie cieszył - dosłownie ani jedna osoba!!

Lepiej, żebyśmy nie wygrali tego turnieju, bo obawiam się, że następnego dnia po takim zwycięstwie poleje się krew, bo kibice będą się wieszać albo podcinać sobie żyły - w końcu taka tragedia by nastąpiła.

Co jest z tymi kibicami, którzy podobno tak bardzo wspierają naszych? Czego im jeszcze trzeba? Dwie wygrane, jeden remis i to z Niemcami - to mało?

A może to taka nasza mentalność, że nie potrafimy się cieszyć z małych sukcesów. Choć wydaje mi się, że wyjście z grupy to duży sukces! Przecież nie stracili żadnej bramki. Więc o co chodzi??

Ok. Załóżmy, że jak do tej pory mieliśmy po prostu szczęście, Niemcy olali mecz z nami i wieczór przed poszli w tany, a następnego dnia nie widzieli, co się dzieje na boisku. Ukraina i tak już jedzie do domu, więc było jej obojętne, a pierwszy mecz to był czysty fuks. Ale czy i tak te zwycięstwa to niedostateczny powód, by się cieszyć? A może podświadomie jesteśmy już tak uzależnieni od przegranej i czekanym na nią?? Może nasze społeczeństwo cierpi na „zespół maltretowanej żony”??

Nie wiem, ale wiem jedno, trzeba się napawać i radować z każdego nawet najmniejszego sukcesu, nie czekać tylko na te wielkie, bo one mogą nigdy nie nadejść, a życie to tak naprawdę małe radosne chwile, które trzeba chwytać każdego dnia.

Wracając do kibiców. Ciągle słyszę, że mamy wspaniałych fanów, którzy wspierają z całych sił naszych chłopaków, ale zaczyna mi się wydawać, że to po prostu propaganda, którą się nas karmi, żebyśmy kupowali więcej czipsów i piwa.

Bo prawda jest taka, że mamy lepszych zawodników na boisku niż kibiców przed telewizorami.


Emocje po meczu Polska - Ukraina

Co do naszych chłopaków - kibicuję im z całego serca i bardzo się ciesze, że wyszli z grupy, choć w sobotę meczu i tak nie obejrzę :).