Moja praktyka

http://www.monikabregula.pl/2019/08/moja-praktyka.html

Do regularnej praktyki jogi podchodziłam wiele razy. Za każdym razem porzucałam ją, była dla mnie za wolna, nie widziałam żadnych efektów i jakoś tak przestawała mi po prostu leżeć. Wszytko, się zmieniło z początkiem tego roku, gdy za namową siostry poszłam na zajęcia z nauczycielką jogi. Choć pół roku wcześniej miałam już kontakt z tą konkretnie nauczycielką, to na tych styczniowych zięciach całkowicie przepadłam. 
 
Nie zrozum mnie źle, nie dostałam tam żadnego oświecenia ani piorun jogowy też we mnie nie trafił, za to stało się coś całkiem innego, ktoś w końcu zaczął mi tłumaczyć, co i jak mam powoli robić. Krok po kroku, pozycja po pozycji. 
 
Moja nauczycielka nauczała nas metodą Iyengara. Jest to idealną metoda dla osób początkujących, ale na pierwszy rzut oka może wydawać się wręcz nudna! Charakteryzuje się precyzją, w wykonywaniu pozycji. Ważny jest każdy milimetr ciała, przesunięcie małego palca u stopy ma znaczenie. Nauczyciel koryguje każdą osobę, by przyjmowane pozycje były wręcz idealne. Korzysta się z pomocy jak paski czy klocki. Dziki tej metodzie poznaje się technikę, dzięki, której można ćwiczyć całe sekwencje i bardziej dynamiczną jogę. 
 
Osobiście uwielbiam te pomoce, dzięki nim dużo szybciej i łatwiej wchodzi się w pozycję. Tak z początkiem roku zaczęła się kolejny już raz moja przygoda z jogą, różnica pomiędzy tym, co było kiedyś, a tym co jest dziś jest taka, że nie ma dnia, żebym nie weszła na matę, choćby na 10 minut. Moim ćwiczeniom daleko jest do ideału, ale nie przejmuję się tym, bo w jodze nie ma miejsca na porównania, każdy ma swoją praktykę, dziś jesteś tu, jurto w innym miejscu. 
 
Różne miejsca w ciele potrzebują nieraz więcej czasu, by się otworzyć. Joga to nie sport!! Joga to praktyka, która nigdy się nie kończy. Joga polega na harmonizowaniu ciała, umysłu i emocji. 
 
Wokół praktyki jogi urosło wiele mitów, chociażby najpopularniejszy, że trzeba być rozciągniętym, żeby praktykować. Oczywiście to nie prawda! Ćwicząc, ciało powoli zacznie się rozciągać. Nie ma znaczenia, że w skłonie nie dotykasz rękami podłogi, możesz ugiąć kolana, nie ma lepszych czy gorszych. Ćwiczę codziennie, a dalej mam problem, by dotknąć podłogi dłońmi czy postawić pięty na podłodze w psie. 
 
Wkurza mnie to czasem, ale wiem, że moje ciało widocznie potrzebuje więcej czasu, liczy się to, jak ja się czuję po jodze na poziomie duchowym. I tu zaczyna się największa niespodzianka. Poszłam na zajęcia jogi jak większość ludzi, żeby się porozciągać. Okazało się, że joga mnie otworzyła, wyciszyła i zdystansowała. 
 
Dzięki niej pierwszy raz od lat wyprostowałam się, mam wrażenie, że jestem też bardziej pewna siebie. A wszystko dzięki nudnym asanom. 
 
Można by tak pisać i pisać pewnie jeszcze nie jeden raz będę 😀, polecam wam książki o jodze, w których dużo bardziej mądre ode mnie osoby przybliżają tematykę jogi. Moją ukochaną książką jest „Yoga Girl”, o niej w najbliższym czasie zrobię osobny post, polecam wam też pozycję Natalii, „Dlaczego joga?”. W pierwszej części znajdziesz dużo ciekawej teorii, druga część to praktyka. 
 

Namaste